Wtorek, bardzo ciepło, odpoczynek, pranie, nagrywanie -18 dzień pobytu w Nałęczowie

Budzę się o 10.45. Budzę kota. Kawę wypijam w ogrodzie. Jest 25 stopni. Piorę ręcznie pozostałe koszule i spodnie.
Gdy jestem w łazience słyszę jak ktoś wchodzi z ogrodu do kuchni i otwiera szafkę. Jestem zdziwiony, bo nikogo nie ma na posesji, a porządku pilnuje Fifi, którego ludzie się boja, bo jest wielki. Przechodzę do kuchni i przyłapuję Fifiego, którego łeb jest w szafce. Nie ucieka, a tylko dostojnie opuszcza mieszkanie.
Przygotowuje scenariusze, Nagrywam w ogrodzie dwa programy. Przesadzam kwiaty. Sprzątam. Na obiad jem ruskie pierogi kupione w sklepie.
Po obiedzie odpoczynek i kawa. Jest 27 stopni, co oznacza, że na dole w Nałęczowie jest już 30 stopni.
Nagrywam w ogrodzie kolejne dwa programy. Zaczynam przez dwa komputery i dwa internety umieszczać te programy na You Tube. Robię do nich obrazki.
Kot, który zniknął zaraz po przebudzeniu pojawia się zaspany 0 16.00. Wskakuje mi na kolana, ale jest tak zaspany, że spada na trawę. Dotykam go – jest chłodny. Nie spał więc na stryszku, ale w jakiś krzakach.
Ptaki też cieszą się ciepłem, bo śpiewają jak nigdy na wie głosów. Na brzozy pod domem przylatują synogarlice. Bażanty krzyczą za płotem (sąsiedzi są tylko w sobotę i niedzielę).
Robi się chłodniej. Jest 25 stopni, a o 18.00 już 23 stopnie. Fifi i kot biegają jak wariaci. Fifi korzystając z tego, że wieszam kolejną koszulę włamuje się do domu i zaczyna wyjadać kotu mięso z miski. Przeganiam go i nakrywam mięso talerzem od zupy. Wykonuje parę telefonów. Przeglądam maile. Odbieram parę telefonów. Będą pewnie kolejni goście. Podlewam wszystkie kwiaty co trochę trwa (12 skrzynek i donic).
Chciałem iść na długi spacer, ale nie wyszło. Może jutro.
Oglądam zachód słońca. Robię kilka zdjęć (w tym Fifiego-włamywacza podczas włamania).
Jest 21.30 i zapada zmrok. Kot szaleje na dworze. Siadam w ogrodzie i rozkoszuję się rozlewającym się (bardzo powoli) mrokiem i wieczorną ciszą. Coraz ciemniejsze chmury odcinają się na jeszcze jasnym niebie. Słychać tylko od czasu do czasu poszczekiwanie psów gdzieś w oddali. Zakładam szlafrok, bo już jest tylko 21 stopni.
Przygotowuję fasolę na grecką zupę fasolową, która będzie jutro na obiad.
Odpoczywam przy książce. Kot wrócił o 23.50.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Nałęczów 2024. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz