Duda i homoseksualiści

W niedzielnym wydaniu „Rzeczpospolitej”, czyli w „Plus Minus”, z 30-31 maja br. ukazał się pierwszy wywiad, którego udzielił Andrzej Duda jako prezydent-elekt.

Wywiad jest obszerny (zajmuje 3 strony), ale w jakiś 80% niezbyt poważny. Pytania i odpowiedzi są żartobliwe, tematy właściwe raczej dla prasy kobiecej niż poważnej gazety codziennej: jakiej muzyki pan słucha?; jakie książki pan czyta?; czy będzie pan grał w piłkę nożną?; czy pan pali? itp.

Najwięcej jednak miejsca, i to na samym początku wywiadu, poświęcone jest, co może zdumiewać, kwestii homoseksualistów.

Stwierdza on, co prawda: „…nie zgadzam się na małżeństwa jednopłciowe ani nie widzę powodu, by legalizować związki partnerskie”, ale następnie prezentuje poglądy i rozwiązania, które z pewnością spotkają się z aprobatą środowisk homoseksualnych.

Stwierdza jednak również: „..chcę ułatwiać życie wszystkim obywatelom i ich orientacja nie ma tu znaczenia”. To „ułatwienie” ma wyglądać w ten sposób, że „byłoby możliwe uznanie statusu osoby najbliższej, która mogłaby choćby dowiadywać się w szpitalu o stan zdrowia czy odbierać korespondencję”. Stwierdza, że to „nie dotyczy wyłącznie homoseksualistów”, ale również „osób starszych” czy „samotnych”. Robert Mazurek, który przeprowadza ten wywiad, komentuje takie ujęcie problemu w ten sposób: „Ucieka pan”.
A oto odpowiedź prezydenta-elekta: „Nie uciekam, mówię o tym, na co jestem skłonny przystać. Jeśli ze statusu osoby najbliższej mieliby skorzystać również geje, to proszę bardzo. Mnie nie interesuje prywatne życie obywateli”.

Czy chodzi tu naprawdę tylko o prywatne życie?

Czy wychodzenie naprzeciw środowiskom homoseksualnym, które domagają się równouprawnienia tego, co Kościół nazywa grzechem z tym, co jest zgodne z naturą człowieka (małżeństwem osób dwojga płci), nie stanowi wtargnięcia w perspektywę moralną i dokonywanie w niej istotnych zmian, nawet jeśli dokonuje się tego bardzo małymi kroczkami?

Homoseksualiści nie domagają się uszanowania swojej „prywatności”. Oni chcą tę „prywatność” wprowadzić w życie społeczne, domagają się uznania jej za normę, chcą ze swoim homoseksualizmem się afiszować.

Mazurek pyta Dudę: „Ma pan homoseksualnych przyjaciół?”.

Na to prezydent-elekt: „Znam takie osoby i są dla mnie po prostu ludźmi. Ich orientacja nie ma dla mnie znaczenia”.

Czy katolik może powiedzieć, że „orientacja seksualna” osób, z którymi się styka nie ma dla niego żadnego znaczenia?

Mazurek dopytuje się prezydenta-elekta o to, czy homoseksualiści mogliby pracować w jego kancelarii. Duda stwierdza: „Chyba nie wyobraża pan sobie, że będę pytał ludzi, których chcę zatrudnić, z kim i jak żyją? Sprawdzę kwalifikacje, fachowość, ale nie będę pytał o orientację seksualną. Oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś półnagi paradował po kancelarii, ale przekraczanie norm obyczajowych jest niesmaczne bez względu na orientację. Prywatne życie moich współpracowników pozostanie ich prywatnym życiem”.

Takie wypowiedzi prezydenta-elekta mogą niepokoić.

Co będzie dalej?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Prezydent Andrzej Duda. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Duda i homoseksualiści

  1. Jerzyy pisze:

    Co będzie dalej? Pożyjemy zobaczymy.

Dodaj komentarz