Czy Andrzej Duda będzie prezydentem wszystkich Polaków?

Wczoraj zamieściłem na blogu fragment tekstu, który napisałem „na gorąco” po lekturze wywiadu jaki prezydent-elekt udzielił „Rzeczpospolitej”. Cały tekst chciałem gdzieś opublikować. Nie udało się. Wszyscy mówili: „Trzeba dać szansę Dudzie”; „To by mogło zaszkodzić PiS w wyborach parlamentarnych”.

To zadziwiające zjawisko. Ludzie zaczynają znowu mieć nadzieje i wiązać je z PiS. Widzą to i tylko to, co chcą widzieć, co podpowiadają im marzenia.

A przecież, wydawałoby, że już od dawna wiadomo, że PiS płynie z nurtem okrągłego stołu i nie widzi innej sytuacji dla Polski jak ta która jest, ze PiS, w najlepszym wypadku, się poddało i poddało Polskę, oddało ją obcym siłom (w tym masonerii) pod opiekę, podpisując się pod sytuacją, która przypomina sytuację Polski z ostatnich lat XVIII w., a wiec mówiąc wprost, że PiS akceptuje, zabory, utrat ę przez Polskę niepodległości.
W książce „Masoneria polska 2014” napisałem, że to jest tylko specyficzna postać zdrady.
Duda to przecież produkt PiS, wyciągnięty przez Jarosława Kaczyńskiego bardzo niedawno „jak diabeł z pudełka” z założenia posłuszna marionetka. Oczywiście może wybić się „na niepodległość”, ale czy to coś zmieni? Nie sądzę. Myśli i czuje Okrągłym Stołem oraz, niestety, w znacznej mierze, tak jak Unia Wolności.

Poniżej pełny tekst mojego materiału.

Czy Andrzej Duda będzie prezydentem wszystkich Polaków?

W niedzielnym wydaniu „Rzeczpospolitej”, czyli w „Plus Minus”, z 30-31 maja br. ukazał się pierwszy wywiad, którego udzielił Andrzej Duda jako prezydent-elekt.
Wywiad jest obszerny (zajmuje 3 strony), ale w jakiś 80% niezbyt poważny. Pytania i odpowiedzi są żartobliwe, tematy właściwe raczej dla prasy kobiecej niż poważnej gazety codziennej: jakiej muzyki pan słucha?; jakie książki pan czyta?; czy będzie pan grał w piłkę nożną?; czy pan pali? itp.
Nie oznacza to jednak, że w tej rozmowie Duda nie podejmuje w ogóle bardziej poważnych tematów. Podejmuje temat pomnika smoleńskiego (powinien, według niego, stanąć przed pałacem prezydenckim) i o konieczności przywrócenia Polakom godności i dumy (ma je, zdaniem prezydenta-elekta, dawać silne państwo polskie).
Najwięcej jednak miejsca, i to na samym początku wywiadu, poświecone jest, co może zdumiewać, kwestii homoseksualistów.
Tej kwestii dotyczy aż 8 pytań i mających zainspirować Dudę wypowiedzi przeprowadzającego ten wywiad Roberta Mazurka (w „sprawie smoleńskiej” jest ich 5, w kwestii przywrócenia Polakom godności i dumy 1).
Ktoś powie, że decydowała o tym redakcja „Rzeczpospolitej” i osoba przeprowadzająca wywiad, a Duda tylko odpowiadał na pytania.
Trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Świadczyłaby ona bowiem o całkowitym braku profesjonalizmu Dudy i jego otoczenia i ich niefrasobliwości. Przecież jeśli prezydent –elekt udziela pierwszego wywiadu jako taki to może (i powinien) dyktować wszystkie jego warunki (w tym podpowiadać, a przynajmniej akceptować pytania) oraz głęboko przemyśleć jego tekst przed autoryzacją i autoryzować go tylko w takim wypadku jeśli wyraża on to, co prezydent chciałby, aby wyrażał.
Wypowiedzi Dudy dotyczące homoseksualizmu są takie, że może to niepokoić. Stwierdza on, co prawda: „…nie zgadzam się na małżeństwa jednopłciowe ani nie widzę powodu, by legalizować związki partnerskie”, ale następnie prezentuje poglądy i rozwiązania, które z pewnością spotkają się z aprobatą środowisk homoseksualnych.
Stwierdza bowiem: „..chcę ułatwiać życie wszystkim obywatelom i ich orientacja nie ma tu znaczenia”. To „ułatwienie” ma wyglądać w ten sposób, że „byłoby możliwe uznanie statusu osoby najbliższej, która mogłaby choćby dowiadywać się w szpitalu o stan zdrowia czy odbierać korespondencję”. Stwierdza, że to „nie dotyczy wyłącznie homoseksualistów”, ale również „osób starszych” czy „samotnych”. Robert Mazurek, który przeprowadza ten wywiad, komentuje takie ujęcie problemu w ten sposób: „Ucieka pan”.
A oto odpowiedź prezydenta-elekta: „Nie uciekam, mówię o tym, na co jestem skłonny przystać. Jeśli ze statusu osoby najbliższej mieliby skorzystać również geje, to proszę bardzo. Mnie nie interesuje prywatne życie obywateli”.
Czy chodzi tu naprawdę tylko o prywatne życie?
Czy wychodzenie naprzeciw środowiskom homoseksualnym, które domagają się równouprawnienia tego, co Kościół nazywa grzechem z tym, co jest zgodne z naturą człowieka (małżeństwem osób dwojga płci), nie stanowi wtargnięcia w perspektywę moralną i dokonywanie w niej istotnych zmian, nawet jeśli dokonuje się tego bardzo małymi kroczkami?
Homoseksualiści nie domagają się uszanowania swojej „prywatności”. Oni chcą tę „prywatność” wprowadzić w życie społeczne, domagają się uznania jej za normę, chcą ze swoim homoseksualizmem się afiszować.
Mazurek pyta Dudę: „Ma pan homoseksualnych przyjaciół?”.
Na to prezydent-elekt: „Znam takie osoby i są dla mnie po prostu ludźmi. Ich orientacja nie ma dla mnie znaczenia”.
Czy katolik może powiedzieć, że „orientacja seksualna” osób, z którymi się styka nie ma dla niego żadnego znaczenia?
Mazurek dopytuje się prezydenta-elekta o to, czy homoseksualiści mogliby pracować w jego kancelarii. Duda stwierdza: „Chyba nie wyobraża pan sobie, że będę pytał ludzi, których chcę zatrudnić, z kim i jak żyją? Sprawdzę kwalifikacje, fachowość, ale nie będę pytał o orientację seksualną. Oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś półnagi paradował po kancelarii, ale przekraczanie norm obyczajowych jest niesmaczne bez względu na orientację. Prywatne życie moich współpracowników pozostanie ich prywatnym życiem”.
Bardzo to nieprecyzyjna i nasuwająca wiele wątpliwości wypowiedź. Czy w kancelarii prezydenta nie powinny pracować tylko osoby o nieposzlakowanej moralności, takie, które nie mają kolejnych „żon”, nie dokonywały aborcji, nie używają narkotyków, nie są alkoholikami, homoseksualistami itp.?
Czy nie jest to ważne ze względu na powagę i autorytet Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i bezpieczeństwo państwa (pewne osoby są bardziej podatne na próby werbunku ze strony obcych służb specjalnych)?
Czy nie jest to ważne ze względów społecznych, wychowawczych?
Czy kancelaria prezydenta nie powinna być jednym z tych miejsc skąd Polacy czerpią wzory zachowań?
Andrzej Duda kilkakrotnie powtarzał, że chce być prezydentem wszystkich Polaków?
Co to oznacza: być prezydentem wszystkich Polaków?
Czy nie oznacza to dbania o wszystkich Polaków jak o swoje dzieci?
Czy nie oznacza to zabiegania o prawdziwe i realne dobro wszystkich Polaków – o dobro wspólne?
Z pewnością nie może oznaczać to zgody na wszystkie postawy, zachowania, poglądy, akceptacji ich wszystkich, a co za tym idzie relatywizacji prawdy i dobra.
Bycie prezydentem wszystkich Polaków nie oznacza też dawania Panu Bogu świeczki a diabłu ogarka – consensusu pomiędzy dobrem a złem, prawdą a fałszem. Takiego consensusu nie ma. Jeśli ktoś do niego zmierza opowiada się, w taki czy inny sposób, w takim czy innym stopniu, po stronie fałszu i zła.
Czy prezydent elekt pragnący być prezydentem wszystkich Polaków powinien w swoim pierwszym wywiadzie poświecić tyle miejsca i uwagi kwestii homoseksualistów?
Czy prezydent elekt pragnący być prezydentem wszystkich Polaków nie powinien w swoim pierwszym wywiadzie określić, co jest dobrem wspólnym, wskazać wprost wartości i zasady, którymi będzie się kierować i którym będzie wierny?
Czy polski prezydent nie powinien kierować się polskimi wartościami i zasadami?
Czy takimi nie są wartości i zasady chrześcijańskie?
Czy te wartości i zasady nie nakazują miłości do ludzi, ale również braku zgody na zło i grzech?
Są dowody na to, że jeszcze w 2001 r. Andrzej Duda był członkiem Unii Wolności. Jak długo był związany z tą formacją, formacją Geremka, Michnika, Kuronia, Balcerowicza, nie wiemy. Wszystkie dane na ten temat stały się niedostępne.
Czy wypowiedzi prezydenta-elekta dotyczące kwestii homoseksualistów nie świadczyłyby o tym, że spogląda on na wiele spraw w sposób właściwy dla tego ugrupowania?
Czy ważniejsze dla niego od spojrzenia przez pryzmat dobra i zła nie jest przypadkiem spojrzenie przez pryzmat tzw. politycznej poprawności? A może uznaje on te spojrzenia za równoważne? Może kwestia politycznej poprawności jest dla niego taka ważna, że wiele na jej rzecz ustąpi? A może jednak ostatecznie będzie po katolicku bezkompromisowy?
Czas pokaże, ale ja nie jestem tutaj optymistą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualny stan Polski, Bieżąca polityka, Prezydent Andrzej Duda. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Czy Andrzej Duda będzie prezydentem wszystkich Polaków?

  1. Lena pisze:

    A Pan ani prezydent Duda ani ja nie jesteśmy idealni. Nie wolno od początku krytykować i wytykać błędy zamierzone czy też nie zamierzone. Ważne jest teraz aby pokazywać jasne strony.

    • Dami pisze:

      Świadmome przemilczanie faktów (a diabeł tkwi w szczegółach) jest kłamstwem.Czy warto fałszować rzeczywistość, nie jest ona już zbyt zakłamana? Pan Krajski dobrze pisze zauważa: ,,To zadziwiające zjawisko. Ludzie zaczynają znowu mieć nadzieje i wiązać je z PiS. Widzą to i tylko to, co chcą widzieć, co podpowiadają im marzenia.”- Unikajmy wszystkiego co ma nawet pozory zła.
      Obyśmy wymodlili sobie króla, bo w demokratycznych wyborach Polski nie odbudujemy.

  2. Lena pisze:

    Nie mogę przestać o tym myśleć. Po jednym mało znaczącym wywiadzie wysuwa Pan bardzo daleko idące wnioski. to jest krecia robota. Kupowałam Pana książki i często darowałam znajomym. Szanuję Pan ale nie mogę zrozumieć celu tego artykułu.

  3. thze pisze:

    Chciałem tylko zwrócić uwagę, że „pierwszy wywiad” z prezydentem elektem miał miejsce pieć dni po dniu wyborrów: http://www.ipla.tv/Wywiad-z-prezydentem-andrzejem-duda/vod-6271894#/r-5
    http://wpolityce.pl/polityka/254303-andrzej-duda-w-polsacie-polityka-polski-sie-zmieni-do-pracy-wezmiemy-sie-jeszcze-przed-sierpniem-i-zaprzysiezeniem

    A „wywiad Mazurka” to troche inne zjawisko niż wywiad z innymi dziennikarzami. Ma on bowiem zawsze żartobliwy charakter i jest raczej próbą zdrowego dystansu do siebie.

    Z poważaniem
    Stały czytelnik

  4. Dami pisze:

    Dziękuje za ten tekst. Bardzo wartościowy. Na to co teraz się dzieje należy patrzeć z dystansem. Obawiam się, że ludzi zaślepiło zwycięstwo Dudy. Jest dokładnie tak jak Pan pisze; ludzie wiążą swe nadzieje z PiSem i widzą to co tylko chcą widzieć… Nie rozumiem jednego. Działalność Radia Maryja i TvTrwam zaszokowała mnie w ostatnich miesiącach. Przemilczali skrupulatnie kandydaturę Grzegorza Brauna. A ich agitacja na rzecz kandydata PiS, a teraz te głosy triumfu i gloryfikacji ww. ugrupowania oraz nowego prezydenta przysparzają o mdłości. To jeszcze bardziej zwodzi ludzi, zasłania całą prawdę.

  5. Jerzyy pisze:

    Radio Maryja powoli zmienia się w sektę.

  6. Jerzy pisze:

    Gdyby w PiSie byli porządni ludzie to by nie byli wPiSie.Nie można dwóm Panom służyć.

Dodaj komentarz